Jestem macaczem. Zawsze wszystkiego i wszystko dotykam – książki, ciuchy,
owoce w sklepie, nawet chleb (ale tylko przez woreczek). No i oczywiście
oceniam książki po okładce, daję się regularnie zrobić w konia i w balona. Nic
na to nie poradzę, daję się złapać i koniec.


Więcej cud okładek zebrałam TU

Najbardziej lubię takie stare, obmacane przez dziesiątki
osób, z pożółkłymi, miękkimi kartkami. Do tej pory pamiętam starą książkę od
historii z liceum. Wprawdzie sukcesów w tej dziedzinie nie miałam, ale uczyło
mi się całkiem przyjemnie.
Nie będę się wymądrzać. Lubię książki wszystkie, oprócz tych
przeintelektualizowanych. Uwielbiam romanse, thrillery medyczne, kryminały.
Uwielbiam Szczygielskiego i Żulczyka. Kocham Sagę o Ludziach Lodu, którą o
zgrozo przeczytałam w całości (47 mini tomów) jeszcze w podstawówce… Tata
pozwolił 🙂  Dałabym się pokroić, by jeszcze raz,
dziewiczo, przeczytać sagę Millenium.
Lubię książki mieć. Najlepiej wychodzą mi hurtowe zakupy na
allegro. Lubię sobie poukładać ładnie książki na półce i patrzeć na nie z dumą.
Lubię robić spis, co bym jeszcze chciała przeczytać, co i kiedy kupić.
Zazwyczaj najpierw czytam książkę, potem idę do kina. Tak
było i ze Zmierzchem, i z Dziewczynką W Zielonym Sweterku (czyli W Ciemności Agnieszki
Holland). Potem jestem najmądrzejsza na świecie i rozgłaszam swe sądy, jak to
film jest ,,płytki’’, moim zdaniem oczywiście. 
Aktualnie czytam Faustę, Krystyny Kofty. Szkoda, że jest
pożyczona, bo okładka cudna. 
 
O dzieciach nie przeczytałam jeszcze nic. Nie mam żadnego tygodnika czy magazynu.
Nie
czytam, bo chyba im wiem więcej, tym mam więcej wątpliwości. Wolę się
nie zastanawiać, czy wiem wystarczająco dużo o moim dziecku.
Chyba
lepiej, jak razem z Córką będziemy miały takie same szanse. Ja, by ją
poznać, i Ona, by poznać mnie. Skoro Ona nie ma dostępu do mądrych tomów
i o swojej matce zbyt wiele nie wie, to ja nie mogę grać nie fair.
Zaczniemy w tym samym czasie.