Wyprawka jest droga, szczególnie kupowana hurtowo, na
ostatnią chwilę. Wychodzi na to, że małe bejbi, które ma w poważaniu modę,
marki, gadżety i stylizacje, jest bardziej wymagające finansowo, niż jego
matka.
Ja osobiście jestem miss allegro i królową szmateksów.
Zapach środka odkażającego wprowadza mnie w iście łowiecki nastrój. Żal mi
kasy, poza tym uwielbiam uczucie satysfakcji, gdy uda mi się upolować coś w
moim mniemaniu extra.

No i przejdźmy do sedna – co z używanymi rzeczami dla
niemowląt?
Używane ciuszki tak, ale po dzieciach, które znam. Ostatnio Babcia uraczyła
mnie zestawem ubranek prosto z Włoch (od 3 miesięcy do 5 lat) – często
brudnych, zmechaconych i ogólnie fe. Mam nadzieję, że Babcia się nie dowie, ale
nie wzięłam nic. Ciiiii… Nie wiadomo, kto w tym chodził, czy dzieci były zdrowe
czy chore, gdzie to leżało itp. Niby można uprać, ale jakoś czuje wewnętrzny
bunt. Chyba nie chcę, by moja wysublimowana, wymagająca i luksusowa córka
chodziła w starych, spranych łaszkach.
Co Wy na to?
Co można kupić używane, a co lepiej mieć nowe? Pościel,
wózek, przewijak, butelki (!?), śpiochy, czapeczki?
PS. Używany laktator brzmi jak koszmar farmaceuty…