Nie lubię czekać. Nosi mnie, wkurzam się, niecierpliwie, przeklinam, miotam się. Nie lubię czekać. Myślę o czymś i chcę to mieć, to zrobić. Ile jeszcze lat upłynie, zanim zrozumiem, że na to, co dobre, trzeba poczekać? Don’t try to rush things that need time to grow… Co by było, gdybym dostała to, czego chcę, ale…
MONIKA PRYŚKO
Nie lubię czekać. Nosi mnie, wkurzam się, niecierpliwie, przeklinam, miotam się. Nie lubię czekać. Myślę o czymś i chcę to mieć, to zrobić. Ile jeszcze lat upłynie, zanim zrozumiem, że na to, co dobre, trzeba poczekać?
Don’t try to rush things that need time to grow…
Co by było, gdybym dostała to, czego chcę, ale tak teraz, zaraz, natychmiast? Co, jeśli bym spełniła swoje wszystkie marzenia, plany i myśli, które mam na 2016? Zastanawiam się, czy umiałabym to przyjąć, tak jak nagle wygraną w totka? Czy byłabym gotowa, czy umiałabym to docenić, czy cieszyłabym się tak bardzo, czy zauważyłabym, że właśnie spełnia się moje marzenie?
A potem myślę o tym, jak o herbacie. Trzeba poczekać, aż ostygnie.
Nie powiem, że cierpliwie czekam. Tak naprawdę, to szlag mnie trafia, dopiero uczę się cierpliwości i studiuję jedzenie małymi łyżkami. Jeśli to oznacza, że cieszę się z małych rzeczy – to tak, trenuję przed pięknymi rzeczami, które, mam nadzieję, są mi zapisane. Lubię te małe szczęścia, które, co jakiś czas, mają swoją kumulację. I ona trafia właśnie do mnie!
A może tylko się pocieszam? Może po prostu tłumaczę sobie samej to, co się dzieje w moim życiu, by łatwiej było iść po słonecznej stronie chodnika?
To wcale nie jest łatwe cieszyć się z wyprawy na Mazury, gdy inni wyjeżdżają do Stanów. Nie jest łatwo doceniać swoje dwa wynajmowane pokoje, gdy inni budują domy. Mam na to mały patent, inaczej bym skończyła w szpitalu psychiatrycznym na oddziale dla psychicznie zmęczonych. Albo utknęła w lamencie jak łyżka w zbyt gęstym kisielu. Myślę o tym, co takiego daje i wyprawa na Mazury, i wyprawa do USA. Co takiego można robić na 200m2, co można też robić na 50m2. I to robię. Ostatnio od nowa powiesiłam zdjęcia na ścianie, przykleiłam je zwykłą, malarską taśmą papierową. O, tak jest dobrze.I tak pomału, pomału. Jem życie małą, złotą łyżeczką. Trochę się namacham, żeby cokolwiek zjeść, ale za to jak smakuje… I na dłużej
wystarczy. Można żreć to swoje życie, a nawet nie poczuć jego smaku.
Pach pach, dziś w menu znowu coś innego. A pamiętasz, co było wczoraj?
Lubię zaczynać od nowa. Jestem w tym naprawdę dobra. Lubię też wspierać inne kobiety, słuchać i motywować.
Podkreślam, jak ważna jest niezależność oraz to, że na rozwój zawsze jest czas. Każdy potrzebuje dobrej
energii #nadobrypoczatek.