Przed chwilą nie wytrzymałam, nie zachowałam powagi i nie mogłam się nie roześmiać widząc, jak moja Córka robi dokładnie to, co ja, gdy byłam mała, co wkurzało moją Mamę strasznie, czyli przewraca oczami i wzdycha. Parsknęłam. Roześmiałam się, naruszyłam swój matczyny autorytet. Ale każdemu się zdarza. No przecież, że każdemu się zdarza!
Każdemu się zdarza myśleć o tym, co by było, gdyby tak wylać butelkę szamponu do miejskiej fontanny. Albo gdyby uszczypnąć kogoś w autobusie w tyłek. Każdemu się zdarza wyrzucić chleb do śmieci i rzucić zbyt głośną ,,kurwą”, bo już tak szlag trafił, że koniec.
Codziennie zdarzają się ludziom różne rzeczy. Zastanawiam się, do czego doprowadzić może pozwolenie zdarzeniom na swobodne zdarzanie się. Uczę się patrzeć na to spokojnie.
Każdemu zdarzyło mieć złamane serce lub je złamać. Każdemu zdarzyło się źle złożyć PIT-a, obrazić kogoś przypadkiem, wylać kawę na drogocenny niespierający się obrus czy mieć nieodpartą chęć, by komuś przyłożyć. Każdemu zdarzyło sie przejść na czerwonym świetle. Każdemu zdarzyło się wciągnąć w wir plotek, ściągać na matmie i się spóźnić. Każdemu się zdarza, mi też może. Fajnie, dziękuję, pozdrawiam.
Wszystko, co dzieje się u nas w życiu, zdarzyło sie pod innym adresem, na innym talerzu, w innej głowie. Scenariusz się powielił, wprawdzie mogło się zdarzyć inne zakończenie, ale przecież… każdemu się zdarza, prawda? Moje życie jest zbiorem zdarzeń, które zdarzyły się innym, w innym czasie, różnych konfiguracjach. Role były trochę inaczej podzielone, dialogi lekko zmienione. Inaczej potoczyła się fabuła, brawa były dłuższe. Krytyka łagodniejsza.
I to jest takie pocieszające, dobre i przytulne. To, że to już wszystko było, a świat nadal się kręci, poniedziałek nadal jest poniedziałkiem, a zapach świeżego chleba to nadal najprzyjemniejszy zapach na świecie.