Złapałam się na kolejnych niedociągnięciach. Za dużo myślę,
zauważyłam.
zauważyłam.
Niedawno zwierzyłam się z bycia wyrodną matką. To jeszcze nie koniec, bo wymyśliłam,
że:
że:
- maluję paznokcie ciemnym lakierem. Co się z tym wiąże –
wdycham opary zmywacza, choć przysięgam, staram się na bezdechuJ Ale nie farbuję
włosów, czyli może lakier zostanie mi wybaczony! - piję kawę.
Latte my love. Tak raz na dwa, trzy dni. - jeżdżę autem w zwykłych pasach. Ale, ale, żeby nie było,
zawsze się zapinam. - ściskam się z psem, a czasem i kotem. Zarazki i bakterie
otaczają mnie! - kąpię się w bardzo ciepłej wodzie. Nie w wannie, a pod
prysznicem, ale u mnie ciepła woda to dla innych prawie wrzątek. Zamiast na
brzuch, leję sobie na plecy. Liczy się na plus?
I co? Już bardziej wyrodna jestem niż ostatnio?