Czasem patrzę na siebie i myślę, że nie opłaca się być sobą. A potem, że nigdy nie jest za późno, by zacząć być kimś, kim zawsze chciało się być.
Jeśli Maja Sablewska mówi, że niewygodny stanik może odebrać radość życia, to ja jej wierzę. Mnie też mózg uwiera. Wiem kochana, co czujesz. Niedopasowany stanik jest jak niedopasowane życie – tu gniecie, tu spłaszcza, a tu zniekształca.
Choćby skały srały, nie uda nam się nigdy dopasować do innych na zasadzie puzzli. NEVER! Żeby wyszedł idealny (pełny?) obrazek, musicie dopasować się do innych. Inni muszą dopasować się do Was. Przecież to nierealne! Zawsze ktoś spieprzy zabawę albo zgubi klocek.
Jako kobiety dopasowujemy się do pewnych ról społecznych. Na wejściu dostajemy pełen pakiet, a w nim książka kucharska, majtki z golfem, krem pod oczy i tampony. Po kolei ,,odptaszkowujemy’’ z listy nasze powinności:
Czerwony pasek na świadectwie.
Czerwone stringi na studniówce.
Przystojny, bogaty, z dobrym rodowodem, autem, brzydką ex i miłym hobby. Mężczyzna oczywiście.
Sernik na Wielkanoc.
Dziecko przed trzydziestką.
A jak się zastanowimy, co pasuje do nas, okazuje się, że ,,czyścifugi’’ są w cholerę niewygodne, z rodowodem to może być pies, a facet ma być po prostu męski i zabawny. Sernika nie lubię, a dziecko nieważne kiedy, byle zdrowe było.
Puzzle przestają się dobrze układać, gdy same w środku jesteśmy nieposkładane. I chcemy rzeczy, których w głębi duszy nie chcemy, tylko nam się wydawało, że tak trzeba. A wcale nie trzeba!!!!! Dopasowywanie się do roli społecznej, do oczekiwań innych, do wieku, zabiera nam energię.
Nie wiem skąd taka mądra jestem, to chyba ta trzydziecha na liczniku 🙂
Jako partnerki, dziewczyny, narzeczone i żony ćwiczymy silną wolę i trzymanie języka za zębami. Bo co by było, gdybyśmy były naprawdę sobą? Zamiast myśleć o tym, że faceci wolą zołzy, że weźmie się i przestraszy, że potrzebuje wolności, że jest taki wrażliwy, że nie wie, czego chce, że musi pomyśleć, że to i śmo. Zamiast myśleć o tym, czego on chce, myśleć o tym, czego ja chcę. A teraz akurat mam ochotę zalać go falą miłości, szykować obiad z 5 dań i w dupie mieć, czy przez to zobaczy we mnie swoją matkę, bo akurat zrazy mu podeszły. Cenzura! Nie rozmawiaj o ex-ach, menstruacji, depilacji. Ale słuchaj, szanuj i przytakuj. Nie histeryzuj, nie płacz, zapomnij o hormonach. Ale nie zapomnij być kobieca i wrażliwa, podobno to jest teraz hot. Powiedziałaś mu, że go kochasz, po miesiącu znajomości? O cholera! No nie, źle, dziewczyno! A tak poważnie, to zamiast się stresować, że sobie pomyśli albo nie pomyśli, ma na ciebie haka albo co innego, że ucieknie do mamy zestresowany, że nie przyjmie tego na klatę, a najgorsze – nie odwzajemni, powinnyśmy myśleć o sobie. Chciałam, to powiedziałam. Jeśli facet tego nie udźwignie, jego strata. Nie dopasował się do układanki, a nie ty. Bo to Twoje puzzle 🙂
Trochę przesadzam, ale rozmowy z kobietami, prócz tego, że wino i słowa się leją, obfitują w życiowe mądrości. I we wnioski, jedyne i słuszne.
Jako matki mamy pod górę od pierwszej kreski. Do układanki musimy dorzucić:
A za moich czasów, to…
Ja bym nigdy nie…
Jeszcze karmisz?
Już nie karmisz?
Dzieckiem byś się zajęła, a nie karierę robisz!
No tak, zasłaniasz się dzieckiem i wisisz na mężu!
Jeszcze nie mówi?
Moja w jej wieku już do nocnika robiła.
Wymieniać dalej?
Kilka razy w swoim życiu było tak, że musiałam się zatrzymać, dosłownie, usiąść, zamknąć oczy, postawić się w centrum życia, przygarnąć myśli mi bliskie i odrzucić to, co psuło moją harmonię. Asertywność razy myljon.
Chciałabym, by moja Córa nie musiała udawać, że jest inna niż jest w rzeczywistości, by dopasować się do innych. Patrzę na nią z dumą, bo kto jak kto, ale Ina charakterek ma. Chciałabym bardzo, byśmy zawsze były do siebie dopasowane, jak makaron do pomidorówki, jak bułka do flaczków, jak masło do chleba.
Ja sama mam w sobie bardzo dużą potrzebę suwerenności i niezależności, przy jednoczesnej chęci pasowaniu do świata. Mam też wrażenie, że dopasowanie się to po części nie pokazywanie siebie na 100%. Tak, jakby to, jacy jesteśmy, było za trudne, za ciężkie. Ciężkostrawne nasze jestestwo powinno być podawane w ugrzecznionej wersji. Żeby dopasować się do świata innych. Nie wiem, czy mam na to ochotę, skoro już jestem duża.
Taka jestem. Take it or leave it!
Nigdy nie jest za późno, by być kimś, kim zawsze chciało się być. A ja zawsze chciałam być szczęśliwą, odważną dziewczyną, która robi to, co lubi. Która docenia ludzi za to, kim są, a nie za to, kim mogą być. Która jest wyrozumiała i cierpliwa. Twarda, świadoma swoich mocnych stron, słabych też.
I która ma ładne plecy 🙂
*fot. Michalina Pryśko