Gdy idziesz, a pada coraz bardziej, czekasz już tylko, aż deszcz przekroczy twoją granicę i będzie ci wszystko jedno. Będzie Ci dobrze.

https://www.tekstualna.pl/2015/06/gdy-pada-jest-ci-dobrze.html

Zastanawiam się, czy umiałabym lać wodę w temacie lejącej się wody. Sprawdźmy to!

Nie powinnam mieć z tym problemu! Przecież lubię deszcz, zawsze o tym pisałam, że nawet gdy nie pada, u mnie leje z YouTube. Gdy chcę umilić sobie zasypianie – słucham deszczu. Gdy potrzebuję skupienia – słucham deszczu. Gdy organizuję sobie chilloutowy wieczór z książką – słucham deszczu.
Deszczówka dobrze działa nie tylko na uszy, ale i na włosy. Takie ilości powinny sprawić, że od nowego tygodnia mogłabym splatać je w słowiański warkocz. Zobaczymy…
Lokalna wersja ,,London Eye” wygląda jak duże młyńskie koło. Źródło inspiracji każdego turysty, choć połowa rezygnuje, nie chcąc robić sobie zdjęcia z reklamą piwa. Tragedia jakaś w tym roku!
Woda działa kojąco. Gdy bębni o parapet, gdy szumi pod prysznicem, gdy gwiżdże w czajniku. Działa nawet kojąco, gdy leci na ciebie litrami z nieba, a ty idziesz, z dzieckiem na plecach, które… śpi. Śpi otulone w namiot z kurtki i chusty, uśpione dźwiękiem kropel. Wszyscy biegną, chowają się, uprawiają aktywną grę w podchody z deszczem, a my idziemy. Maszerujemy.
Gdy już się przebrałam w suche ubranie, które wtedy wydawało mi się najwygodniejsze i najmilsze na świecie. Gdy wyciągnęłam nogi na krześle, wzięłam wyspaną Córę na kolana, gdy wzięłam w obie dłonie kubek z herbatą i popatrzyłam na ulewę za oknem, to było mi tak po prostu, zwyczajnie dobrze.  Świeżo, uroczyście, niedzielnie.
I czy to komuś przeszkadza? Po 100 metrach nie czuję już wody. Za to czuję się lepszym człowiekiem :)))
PS. A przed deszczem były lody. Nie wodne.