Mam wielką potrzebę zachowywania myśli, obrazów, słów. Jeszcze trochę i przywiążę sobie notesik do nadgarstka, żeby zapisać każde Iny coraz to mądrzejsze zdanie. Pamiętacie, że założyłam Inie mejla i wysyłam jej co jakiś czas wiadomości? Wysyłam jej zdjęcia, krótkie moje przemyślenia. Albo puste mejle z tytułem ,,kocham, mama”. Może nie codziennie, nawet nie co tydzień…
Ta czerwona księga z pustymi kartami ma teraz nową okładkę i ważną rolę. Pokażę Wam, jak to wygląda, ale najpierw muszę poukładać wszystko w głowie. Jak chcę, by to wyglądało, na razie pozwalam sobie na sporą spontaniczność. Myślę jednak, że to ważne i miłe i spodoba Wam się na tyle, że może któraś z Was skusi się i zrobi coś podobnego? Nie myślcie, że nagle stałam się mistrzem scrapbookingu. Dajcie spokój, Basi nikt nie przebije! Ale postanowiłam, że to, że nie mam talentu, nie odciągnie mnie od tego, co jest ważne. Ważniejsze niż moje koślawe litery i brak koordynacji artystycznej. 🙂
Mam trzy miejsca, gdzie gromadzę moją Inę. Skrzynka mejlowa, gdrive i teraz ta złota księga. Dobra nazwa, bardzo, ale to bardzo złota księga! Jestem na tym bardzo skupiona, czuję naprawdę wielką motywację, by zapamiętać to wszystko, co jest moim udziałem dzięki Inie. Chciałabym też jej coś przekazać, formować jej wspomnienia. Zaskoczyć ją kiedyś, wzruszyć.
Na razie wkleiłam nasze bilety na samolot do Warszawy, jej pierwszy lot samolotem. I bilety do teatru, na Iny pierwszą sztukę. Poprosiłam mojego Tatę, który towarzyszył Inie w teatrze, by napisał swoje wrażenia, coś o Inie wtedy, włożył do koperty i zakleił. Wkleję kopertę do Złotej Księgi, Ina przeczyta za kilkanaście lat…
Chcę stworzyć najlepszą pamiątkę, na jaką mnie stać. Pamiątkę Iny dzieciństwa.
Na okładce napisałam: moja ulubiona córka Ina <3
fot. Michalina Pryśko