
Kurczę, chyba się cieszę na te Święta. Wprawdzie ćwikła z chrzanem nie ma w sobie tyle magii, co pierogi z kapustą i grzybami, ale jakoś tak pierwszy raz od dawna kwiaty się pojawiły u nas w domu, i z Iną rozmawiamy o jajkach. Na razie jesteśmy na etapie rozmów.
Godzinę dziś oglądałyśmy książki kucharskie Nigelli. Mamy ich całe 6. Zdecydowanie Inie podobały się najbardziej te przepisy z widocznym jajkiem. Przypadek? Nie sądzę. Na kolację dziś jajecznica, też nie przez przypadek.
My tu śmichy-chichy, a tu jajka we wiankach czekają. Tak, sama je zrobiłam. Tak, na pewno można je dopracować. Tak, jestem z nich bardzo dumna. Ja, antymistrzyni wszelkich diejłajów!
Na razie napiszę Wam, że mam silną potrzebę zaczynania od nowa, więc pewnie coś niedługo się pozmienia na Tekstualnej. Bo aż mnie nosi. Wszystko wymyśliłam na spacerze sobotnim. A że jajka to, hmm, symbol nowego, jak mówią, to dziś pokazuję Wam jajka i zapowiadam, że coś wymyśliłam. Tylko potrzebuję trochę czasu 🙂
miłego wieczoru!
M.