Bawi mnie niezmiernie matka blogerka, która najpierw szczeka na mnie w Internecie, a potem nie umie się przywitać, przedstawić i strzela oczami na boki.

Bawi mnie matka blogerka, która nie potrafi rozmawiać na argumenty, zamiast tego obraża się i innych. Brak kultury.
Bawi mnie matka blogerka, która po godzinie ,,rozmowy” pyta mnie, jakiego mam bloga. Ale dopiero wtedy, gdy zobaczy getry mini rodini na tyłku mojego dziecka. Wtedy jestem godna jej uwagi. 
Bawi mnie matka blogerka, która zaczyna ze mną rozmowę od pytania, jakie hejty poszły na mnie ostatnio… yyyyyyy 
Bawi mnie matka blogerka, która jest tak dwulicowa, że tego już sama nie widzi. A inni widzą 🙂 
Bawi mnie matka blogerka, która z blogosfery urządza arenę walk o dolary. Bez klasy. 
Matki walczą jak lwice. Ale nie o swoje młode, ale… no własnie o co? Kiedyś hejty utożsamiałam z zazdrością. Dziś do tego dorzucam brak kultury. I kompleksy. I braki w IQ. 
Oceniam ludzi według siebie. Uważam się za osobę kulturalną, wykształconą, mówię dzień dobry, gdy wchodzę do domu, przed przejściem dla pieszych rozglądam się na prawo i lewo. Nie piszę anonimowo hejtów, nie komentuję urody innego dziecka, innej blogerki, jej stylu czy błędów językowych, które rozrzuca pańskim gestem na prawo i lewo. Co nie znaczy, że tego nie dostrzegam. 
Nie biję się w komentarzach za kogoś, nie wkręcam się w walkę o przekonanie. Dlaczego? Bo nie chcę stracić szacunku takich blogerek, jak Tekstualna czy Nishka [i kilku jeszcze, które szanuję i lubię]. Zdanie tych, które szczekają, mnie nie interesuje, a śmieszy. 
Kabaret wśród matek blogerek dotyka mnie w dość ograniczonym stopniu, ale dotyka. Nie robi mi to dobrze. Nie chciałabym być wrzucona do jednego worka z matkami, których hobby ogranicza się do puszczenia wiązanki w sieci albo lansie na to, kto głośniej zaszczeka. 
Na blogu Usta-Usta jest tekst. Fajny. 
Najbardziej podoba mi się tej fragment: Jak takie coś widzę to sobie myślę złośliwie, że to pewnie ktoś kto roboty nie ma i z chłopem się nie dogaduje i dzieci zaniedbuje – serio mam taką wizję w głowie, bo jaki ktoś kto jest szczęśliwy i zadowolony z życia ma interes w tym, żeby innym dowalić. No serio, jaki?

Zgadzam się. Zgadzam się też z Lucy.
A Wy?