Zaczęło się niewinnie, od kojącego głosu Krzysztofa Hołowczyca ,,dwa-dzieścia kilo-metrów prosto”. Wpisaliśmy ulicę Telimeny 1, Józefów, i pojechaliśmy odpocząć po aktywnej sobocie z blogerkami 🙂
Jakież było nasze zdziwienie, gdy Hołek męskiem głosem mówi ,,jesteś u-celu. Prowadził cię Krzysztof Hołowczyc”… a tu domki jednorodzinne szemranego pochodzenia. No cóż, nawet mistrz ma gorsze dni.
Po 20 minutach trafiliśmy jednak w gościnne ramiona hotelu Holiday Inn w Józefowie. Nie powiem, że grzecznie wszyscy poszli spać, nie powiem… natomiast rano! Ah, cóż to była za niedziela!


Po pierwsze – Dzień Matki. Mój pierwszy…wart zapamiętania, jak pierwsze ,,mama” Gabi do Marysi, pierwszy ząb i pierwsza randka. Poranek spędziliśmy leniwie, robiąc wszystko to, na co normalnie mamy mało czasu. Wylegiwaliśmy sie w pościeli, gdy Marek bawił się z Ina, ja czytałam ksiąąążkęęę, piłam sobie herbaaatęęę… i czekałam aż Marysia z oczekujac.pl porwie mnie na śniadanie.


Po drugie – szkoda, że było nieco chłodno, bo zamiast w pokoju hotelowym, przesiadywałabym na balkonie. Co za widok, ile zieleni! 

Po trzecie – golf
Nie było mnie przy tym, gdyż Caryca Inulka miała porę drzemkową, więc gdy my odpoczywałyśmy w swym pokoju, Marek stawiał pierwsze, acz pewne kroki w golfie. Pan Trener pochwalił Marka i Kubę, także do końca dnia chodzili dumni i bladzi… Marysi i Hafiji też nieźle szło 🙂

Po czwarte – grill
Rozpadało się. Pogoda około 16 zmieniła się diametralne…a my ciepło ubrani, pod dachem, kontemplowaliśmy grilla w towarzystwie Eweliny – managera Holiday Inn w Józefowie.

Po piąte – SPA… ale to już innym razem 😛