Oj, lubimy innym radzić, ustawiać im życie, wymądrzać się i podkreślać, co jest dobre, a co złe. Prawdopodobnie to nie tylko nasza cecha narodowa, choć inni robią to z większym wdziękiem. Wiecie o czym pisze? TVN, moim zdaniem, strzelił sobie w kolano produkując tak niesamowicie oderwany od rzeczywistości program jak Surowi Rodzice.
Czy tylko mi sie wydaje, że dzieci same z siebie nie błądzą, tylko wskazują im drogę nieświadomi misji wychowawczej rodzice? Rodzice, po których widać niszczący skutek papierosów i alkoholu? Bieda, złe wzorce, brak rozmów – kurewa, fantastyczny obrazek do telewizji. A najlepsze jest to, że te dziaciaki z jednej skrajności wpadają w następną. Z totalnej olewki i niezrozumienia wpadają w środowisko narzucające swoją wiarę, sposób życia, któremu daleko do norm współczesnego świata, daleko od autorytetów, za którymi takie małolaty by poszły.
Co sobie myślą tacy surowi rodzice, że przyjedzie ,zepsute” dziecko i zacznie sprzątać, grabić łajno, ziemniaki obierać? Ja na miejscu tych dzieci tak dałabym im popalić, że materiał trafiłby do Uwagi i Uwagi po Uwadze. Czemu producenci nie mogą odpuścić z tymi obowiązkami domowymi, czemu nie mogą pokazać współczesnych, nowoczesnych rodzin, które chodzą do kina, restauracji, uczą się, podróżują, rozmawiają? Trafiaja za to do rodzin, gdzie jest musztra, facet rządzi domem, a po godzinach pomaga się biednym. Tak nie wygląda życie Polaków, wybaczcie mi. Zamiast od pierwszych godzin zmuszać uczestników do roboty (kolejna kwestia – nie dziwota, że dzieciaki maja wrażenie, że darmowa służba w ramach programu przyjechała), wyślijcie rodzinę do domku letniskowego, niech porozmawiają. Rozmowa jest kluczem, a nie bieganie z grabiami.
Drodzy producenci programów tvn… jesli do Surowych Rodziców zgłaszają się potencjalni surowi rodzice, do których sami nie chcielibyście trafić – zainwestujcie w krochmal dla Perfekcyjnej Czyściochy. Bo to bez sensu, tylko was ośmiesza.