Tak bardzo boisz się porażki, że na wszelki wypadek nie robisz nic. Strasznie mi Cię szkoda. Gdybyś wiedziała, ile dobrego Cię czeka, nie zwlekałabyś ani chwili. Gdybyś tylko wiedziała…
Trochę to znam.
Byle nie popełnić błędu. Byle nie czuć za bardzo, by w razie czego móc się obronić. Byle nie zrobić złego kroku, bo będą komentować, śmiać się, wytykać, wypominać. Będą znacząco zerkać, nieprzychylnie patrzeć, spoglądać z pogardą. Nikt nie chce być bohaterem anegdoty, nikt nie chce być obiektem drwin, człowiekiem memem. A przecież tak naprawdę nie robisz nic nadzwyczajnego. Żyjesz, chcesz mieć spokojny dom, ciepłą herbatę i pełną akceptację partnera. Chcesz lubić swoją pracę, chcesz dobrze zarabiać, chcesz mieć pełną rodzinę i szacunek otoczenia.
Każdy chce TYLKO dobrze żyć. Nie każdy ma odwagę, by TYLKO spróbować.
Kochasz? Jesteś kochana? Jeszcze nie?
Na jedną miłość życia prawdopodobnie przypada pięć złamanych serc. Teraz tylko trzeba wybrać – przeżyć tę miłość życia, otworzyć się, dać się znaleźć, zrobić kilka pierwszych kroków. I zakochać się. Czy ze strachu przed złamanym sercem i spuchniętymi od płaczu oczami zamknąć się – w sobie i w swoim pokoju. Tak, by nikt przypadkiem nie mógł się w nas zakochać.
Ryzyko jest zawsze. Nikt nie obieca, że następny związek będzie już TYM związkiem życia, o którym czyta się w książkach. Życie to nie ,,Pamiętnik” Nicholasa Sparksa. Ale może się takim stać. Kto nie ryzykuje, ten… No właśnie. 🙂
Ale przecież boisz się porażki. Choć może jak pogadasz z sobą poważnie, uświadomisz sobie, jak bardzo poprzednie porażki w związkach dały Ci do myślenia, ile się dzięki nim nauczyłaś i jak bardzo to pomogło Ci w kolejnej relacji. Widzisz tę zależność?
Praca. Jedno z bardziej porażkogennych miejsc.
Praca przez lata w jednym miejscu, niesatysfakcojnująca, nudna, mało płatna, stresująca. Jak to brzmi? To brzmi jak totalna porażka. I to jest właśnie błąd – brak reakcji na to, co nam nie pasuje. Tylko i wyłącznie dlatego, że boimy się chcieć więcej. Boimy się nieznanego, wolimy oswojoną rzeczywistość, jakakolwiek by ona nie była. Nawet, gdy do pracy chodzimy jak zombie, nawet jak w nocy śni nam się własna firma – często decyzja o zmianie pracy zajmuje lata. I często ta zmiana jest wynikiem tego, że ktoś z nas do tego zmusił. Szef zwolnił albo wymagał założenia działalności.
Czasem odbijanie się od dna bywa wyzwalające.
A, najwyżej. A, najwyżej się nie uda. A, najwyżej zrezygnujemy.
Dużo musiałam przeżyć w życiu porażek, by teraz na spokojnie móc powiedzieć – a, najwyżej zacznę coś nowego. A, najwyżej spróbuję inaczej. A, trudno…
Jutro, 12 września, w Empikach #3 numer The Mother MAG. Nie pomylicie tego numeru, bo na okładce… jestem ja. Nigdy nie chciałam być modelką, więcej – nie bardzo się do tego nadaję. Ale #3 numer jest o rewolucjach. O tym, jak życie się zmienia o 180 stopni. A mnie się życie tak zmienia co jakiś czas, wymagając ode mnie działania, które czasem się opłaca, a czasem nie. I dlatego tam jestem – bo choć boję się porażki, to działam. Bój się i działaj – to jest moje ulubione hasło, zdecydowanie.
Bój się i działaj.
Strach przed porażką. To jak jedzenie tylko zupy pomidorowej ze strachu przed tym, że kalmary mogą nie smakować. To jak strach przed wyjazdami zagranicznymi, bo co zrobisz, gdy ktoś nie zrozumie, co chcesz powiedzieć? To jak samotność na własne życzenie, ze strachu przed tym, że 1 osoba na 10 może Cię zranić
A nawet jeśli, to co? 9 pozostałych Cię złapię.
A nawet jeśli, to co? Nic. Świat się nie zatrzyma tylko dlatego, że kalmary Ci nie smakowały. Świat się nie zatrzyma tylko dlatego, że potrzebujesz czasu na naukę. Świat nie zatrzyma się nawet wtedy, gdy ktoś będzie niezadowolony.
Porażki – sercowe czy biznesowe – prowadzą do sukcesu. Skąd to wiem? Bo wiem. Z autopsji.
PS Żeby nie było, ja też odczuwam paraliżujący strach przed porażką. Dlatego od kilku lat nie mogę się zmobilizować, by odnowić swoje prawo jazdy. Ale może niedługo… Kto wie?
PS 2 Pamiętajcie, by jutro zajrzeć do Empiku i zobaczyć, czy nowy numer The Mother MAG już jest na dziele z prasą kobiecą. <3