Lubię tańczyć, wiecie? Muzyka mi w tańcu nie przeszkadza. Mogę tańczyć do wszystkiego, tryb ,,Beyonce” jest moim ulubionym. Zamykam oczy i nie przejmuję się ludźmi, którzy są na tej samej imprezie co ja, tańczą do tej samej piosenki. Jestem tylko ja, głośna muzyka, ,,sneakers on”…

Nie zawsze muzyka jest fajna. Nie zawsze jest to ,,hamerykańska” impreza pełna świateł, tylko dyskoteka w remizie. Nie zawsze grają najnowsze hity, częściej to ,,graj piękny cyganie”. Życie jest jak impreza, choć nie zawsze ta, na której chcesz się znaleźć. Ale skoro już tu jesteś – tańcz.

Życie… Wczuj się. Poczuj rytm. Nie myśl o tym, że to No Merci zamiast Oh Wonder. Nastaw się, że jednak może być fajnie. Widzisz tych ludzi na około Ciebie? Dobrze się bawią, choć pewnie też woleliby ,,potupać” w bardziej sprzyjających okolicznościach. Masz tu dobry przykład na to, że każdą sytuację można wykorzystać, że w minusie zawsze można znaleźć plus. Tylko opanuj drżenie łydek. 🙂

Więc włączam mój ,,tryb Beyonce”. Jestem nią, gdy podciągam córce getry i smażę naleśniki. Jestem Beyonce, szczególnie wtedy, gdy wstaję o 6:00 i żałuję, że mam tylko 2 ręce, a przydałoby się z 6. Przecież Beyonce też ma tylko dwie! Jestem nią, gdy nie gra muzyka, a ja nie jestem na imprezie, tylko przed komputerem myśląc o tym, że poszłabym potańczyć. Choć nie jestem w miejscu, w którym może chciałabym być w tej chwili, to cieszę się, że w tym, a nie w innym. I tak jest dobrze. 🙂

Goni mnie czas. Mam codziennie poczucie, że czas ucieka. Nakręcam się, by dobrze go wykorzystać, przecież już jest grudzień, a dopiero był styczeń. Boję się analizować rzeczy, które działy się w tym roku – a co, jeśli zrobiłam za malo, a co, jeśli mogło wydarzyć się więcej. A co, jesli zmarnowałam kilka szans, a co, jesli więcej się nie powtórzą?

Pomyślę o tym jutro. Albo i wcale. 🙂

Więc zanim znowu trafię na imprezę życia, pobujam się tak o, w domu, przed lustrem. Poczekam. A skoro już tu jestem, w tej sytuacji, z tymi ludźmi – zrobię coś.

Boli mnie marnowanie czasu i życia, tak samo, jak marnowanie chleba.