Czasem zdarzy mi się przeczytać coś taniego. Czyli coś, co kosztuje 9,90 zł w kiosku ruchu i traktuje o miłości. 🙂 U-wiel-biam! Aktualnie właśnie raczę się takimi opowieściami w celu wywietrzenia mózgu po ciężkich opowieściach, thrillerach medycznych, sensacyjnych gonitwach i motywacyjnych bełkotach. Jedna z tańszych terapii rozweselających, jakie znam. 🙂

Kilka dni temu oplułam monitor ze śmiechu.

Czytam sobie, czytam. No i nagle:

,,Była tak odprężona, że nie chciało jej się nawet poruszyć. Z trudem uchyliła powieki, gdy Sloan położył jej na języku kawałek pasztetu.”

Myślę sobie – swój chłop!
Oczy zachodzą mi łzami, duszę się, chrząkam.
Gdy już się uspokajam, postanawiam czytać dalej.

A na kolejnej stronie:

,,… a potem umieścił następny kawałek na jej ramieniu i zlizał go powoli.”

Mam tylko jedno pytanie. Ta informacja wydaje mi się kluczowa, bardzo mnie to nurtuje. Firmowy czy luksusowy?

 

zdjęcie