Tak, okazało się, że nawet Tekstualna może być blogerką kulinarną. Przekonałam się o tym w sobote, gdy Trójmiejska Solniczka, w osobach Asiejki i Kasi, serdecznie przywitała mnie w progu Psa i Róży. Uprzedzam, że nie jest to lokal dla działkowców, a całkiem  klimatyczny kawiarnio-bar na Starym Mieście w Gdańsku. 


Na pewno domyślacie się, co mną kierowało, gdy próbowałam się wkręcić na takie spotkanie. Jasna sprawa, że suweniry. Jasna sprawa, że zdjęcia. JEDZENIE, dużo jedzenia i to przyniesionego nie przez byle kogo, ale przez blogerki kulinarne z krwi i kości, soli i wody, bo z Trójmiasta.

+ 10 do lansu dla Trójmiejskiej Solniczki, której pogoda rzucała kłody pod nogi już od świtu. Bo to miał być piknik (jak by wygladał to wiemy, bo nastepnego dnia odbył się taki sam! klik TU). Nie ma tego złego – spotkałyśmy sie pod dachem. Jak widzicie, Dziewczyny pojechały po dizajnie, dały niezły kolorowy popis, kłaniam się w pas.
Przyznam się, że nie najadłam się, ja sie obżarłam, toczyłam się do domu! Zabiłam się sernikiem od Śliwkowskiej, która to mnie nie uprzedziła, że jej sernik poteguje łakomstwo! Do tej pory czuję żal… Arbuzada też była w dechę, przyniosły ja dziewczyny z Burczy mi w brzuchu. No i mi do tej pory burczy… 😛
Nawet udało mi się wygrać dwa konkursy, choć paliłam frana przy pytaniu o hummus i coś jeszcze, co dla mnie brzmiało egzotycznie, to wygrałam, a co! Jeśli szukacie gorących szczegółów, wpadajcie do Asiejki na Ciastko z marzeń.

zdjęcia by Ania z JakMalowany