Okoliczności sprzyjają. Nawet to, że Marek skręcił kostkę i zamiast chodzić, skacze, ma swoje plusy. Przebywa pół dnia z Plujką w sypialni, gdzie oboje pielęgnują swe lenistwo, a ja w tym czasie mogę robić inne pożyteczne rzeczy. 


Tak, to już jest ten czas. Czas macania kalendarza na 2014 rok, zapisywania na niby postanowień, wiecie – taka próba przed  Sylwestrem. Kupiłam mój kalendarz w Biedronce, jest piękny i żółty – żółty to nowy czarny!
Do tego suszone jablka mojego Taty, które podkrada mi Pyza, ale jakoś udaje nam się podzielić. I Camilla Läckberg. Kiedyś czytałam z nią wywiad, a teraz konfrontuję me wyobrażenia o jej piórze i bardzo, ale to bardzo podoba mi się. Właśnie przeczytałam ,,Księżniczkę z Lodu” i cieszę się, że mój Tata jest kolekcjonerem kryminałów 🙂



Ale to w dzień. W nocy zamierzam zdobyć Sopot i razem z Rudą bawić się do rana 🙂