Jeśli już mam jakąs wątpliwość dotycząca opieki nad Iną, zanim zacznę z nerwów obgryzać tipsy – czytam w Internecie co nieco. Oczywiście dzieląc przez 10, bo czasem trafiają się wyjątkowe głupoty, ale nieważne…
Często natomiast pojawia się hasło ,,spróbuj i obserwuj”, czyli zjedz pajdę z nutellą i obserwuj, jak na to zareaguje twoje dziecko. I tu mam dylemat, bo absolutnie nie chcę testować niczego na swojej Córce, nie mam ochoty patrzeć, czy ją boli czy też nie. Dlatego też moja dieta jest bardzo ,,szpitalna” i zdrowa i lekkostrawna, czyli taka, której człowiek o zdrowych zmysłach sam z siebie by nie wybrał.
To samo dotyczy kosmetyków. Mała po Ziajce dostała uczulenia i teraz, oprócz aptecznego Emolium, nie mam ani odwagi, ani ochoty na testowanie Inowych gadżetów kąpielowych.
No i bądź tu człowieku mądry! Co robić, żeby z jednej strony nie popaść w skrajność i nie szorować dziecka szarym mydłem, a z drugiej – nie zrobić krzywdy złym wyborem?