W mojej rodzinie jest tak – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Broni się swoich, bez względu na wszystko. Między sobą można się spierać, ale gdy trzeba ,,bić się” ze światem – wszyscy stoją za sobą murem.

No to pewna mama się popisała. Jak można doprowadzić własne dziecko do łez na oczach milionów? Nie wyobrażam sobie, by czyjś trud, starania skwitować w ten sposób.
Jedną z ról mamy jest dopingowanie dziecka, dodawanie skrzydeł. Ale też bezwarunkowa miłość, bezwarunkowe wsparcie. A tutaj coś nie zagrało, wyszło tak niefajnie, jak tylko mogło wyjść.
Jak moim zdaniem powinna zareagować matka? Powinna pogładzić po plecach, powiedzieć, że było pyszne, że w tak krótkim czasie to wyczyn tego dokonać. Powinna się dopytywać, czy córka była najgorsza? No chyba nie bardzo, prawda? Jak mówi Jolanta Kwaśniewska – jak nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie. Mamie zabrakło taktu. Narobiła wstydu i sobie, i córce. Choć dla córki to nie tylko wstyd, ale pewnie rozczarowanie, kompromitacja. 
Matka, oddaj fartucha!