Mam marzenie… chciałabym pójść do kina, gdzie byłaby wygodna
kanapa i ulubiony kocyk. Gdzie serwują gorąca czekoladę, czekoladowy budyń i
popcorn.  Gdzie można wyciągnąć kopytka w
samych skarpetkach, siedzieć w obszernym swetrze i wybierać film za filmem. Jeśli
od początku nie poczuję magii – przełączam, zmieniam. Marzy mi się kino z
dostępem do kuchni, bez reklam i szeleszczących sąsiadów. Gdzie popcorn by był
idealnie słony, cola idealnie zimna, napisy odpowiednio duże, a ja odpowiednio
usatysfakcjonowana 😉
 

 1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7 // 8


No cóż, zapraszam do dużego pokoju 😉 W programie albo serial ,,The
Kennedys’’, albo ,,księżniczkowy film’’ czyli romansidło z happy endem, albo
,,Czas honoru’’. Chyba mam ochotę na opcję numer dwa… tylko że wybór jest
trudny! Tak, jak to, czy najpierw zjeść budyń, popcorn czy może orzeszki?