Kreatywny hand made to tak naprawde zabawy z dzieckiem, podczas których można wykorzystać wszystko, co znajdzie się pod ręką, ale głównie własne pomysły i fantazję. Już wcześniej wspominałam, że z Siostrą zawsze, od małego, pomagałyśmy lepić pierogi i to była najfajniejsza zabawa. Nasze pierogi były bez farszu, za to miały przeróżne kształty… tak czy siak Tata zawsze je zjadał z apetytem (no cóż, z cebulą smakuje wszystko!).  Nasza Mama do tej pory ma uszyte przez nas kotki-maskotki i kotki ze skarpetek. Nie wiem, co z tymi kotami.. :)Było tego znacznie więcej… i może właśnie dlatego moja Siostra, jako E for Event, robi takie świetne ślubne dekoracje?

Konkurs był nie tyle trudny dla Was, co dla mnie i zespołu HP. Bo jak ocenić kreatywność zabaw, gdy każda aktywność coś wnosi do życia dziecka i rozwija je? W każdym razie po mejlowych negocjacjach, wybraliśmy zwycięska odpowiedź:

Hej. My też dołączamy!
Mój synuś przyzwycził się do tego, że mama w tak zwanym międzyczasie zawsze robi COŚ!
Podchodzi i pyta “Ćio obiś?” a ostatnio już sobie sam odpowiada “Mamo lobiś ćoś?” i dodaje “oba, laźem plose” a to “plose” jest najmilszym, najsłodszym i najbardziej cwanym “plośe” na świecie. Więc mój synek Antoś (26 miesięcy) już od dawna robi ze mną “ćoś” i ma wtedy mnóstwo zabawy. Robiliśmy już razem mnóstwo prezętów na dzień X. Były więc najpierw po wielokroć odbijane pofarbowane (bo malowanie farbami to wg. Anteczka “falbowanie”)rączki i nóżki (śmiechu przy tym kupa, bo pędzelek łaskocze)potem wycinanie (nie zawsze jeszcze wspólne) naklejeni już obowiązkowo z udziałem młodego i tak powstał motyl, kwiat, renifer, słonko-gigant. Robiliśmy “ćoś” z doświadczeń wodnych, zabarwialiśmy wodę na różne kolory (*barwniki do jaj) a potem moczyliśmy w niej: groch, różne kasze, ryż, kamyki (osobiście nazbierane nad rzeką), kwiatki (tu dłuższy czas oczekiwania na efekty i codzienne podglądanie zmian), makarony a potem z tych kolorowych cudeńków powstawało wiele ciekawych prac plastyczno-technicznych.
Bardzo lubimy, mieszać, przelewać, wyrabiać różne masy (najczęściej solna ale i pisakowa i papierowa była) robimy z nich figórki, albo wycinamy foremkami do ciastem, albo koraliki do nawlekania, malujemy, oklejamy (tu pomocne niezmiernie są ozdobne dziurkacze). Uwielbiamy a szczególnie nasza młodsza część się paprać i brudzić do nieprzytomnego np ziemią, przesadzamy, siejemy, podlewamy. Gotowe masy plastyczne też są super, jak czasu mało na zrobienie własnych, u nas niezastąpienie króluje wtedy piankolona nazywana w skrucie “guma”. A co to daje mojemu synkowi, oprócz frajdy i mile spędzonego czasu z mamuśką:
rozwijamy motorykę dużą i małą
rozbudzamy zaciekawienie światem,
ćwiczymy cierpliwość i wprowadzamy zasady,
ukazujemy kreatywne formy spędzania czasu,
wzbudzamy radość tworzenia i dzielenia się z najbliższymi,
pokazujemy że nie tylko drogie sklepowe zabawki są fajne, że coś co zrobimy sami
też świetnie służy zabawie,
rozwijamy mowę nieustannie prowadząc dialog podczas pracy,
uczymy planowania i kolejności wykonywania czynności,
i wiele, wiele pozytywnych oddziaływań które zwykłej mamuśce się w głkowie nie
mieszczą a są olbrzymią stymulacją ogólnego rozwoju malucha.
Pozdrawiam Antoś i Justyna 🙂

Ja też pozdrawiam Antosia i Justynę i zaraz skontaktuję się mejlowo. No cóż… życzę kreatywnych zabawowych dni i gratuluję nagrody, która, mam nadzieję, pomoże w codziennych zabawach.
Antosiu i Justyno – do Was trafi ekonomiczne urządzenie wielofunkcyjne HP Deskjet Ink Advantage 3515
e-All-in-One + zestaw tuszy, czyli zestaw o wartości około 400zł. 
Gratuluję!!! 🙂