Dosyć tego! Zakładając dziś puchową kurtkę, poszedł mi zamek. Po prostu szyderczo nie wytrzymał naporu. Także, droga Córko, mogłabyś raczyć już się zdecydować. Choć nie, tatuś ma dziś tenisa, to lepiej jutro. A jeszcze lepiej w sobotę, po śniadaniu i po sprzątaniu. Tak w sam raz na drugie danie.
Szukam u siebie wszystkich możliwych oznak, ze to już.  Ogólnie czuję się fatalnie. I nie wiem, czy już się zbliża, czy tylko tak z okazji stycznia i niskiego ciśnienia targa mną grupa nacisku. Mała się w brzuchu nie rusza tak często, jak to miała w zwyczaju. Bolą mnie plecy jak jasna cholera. Coś mnie kłuje tu i tam. Ciągnie mnie grawitacja ku dołowi i to dość dotkliwie. I jaki z tego morał?