Czy gdybym nie miała bloga, chciałoby mi się tak regularnie opisywać i fotografować moją Córkę? Szczerze wątpię. Blog obliguje mnie to pisania. Formuła bloga, którą sama wybrałam, mobilizuje mnie to zapisywania fajnych momentów z naszego wspólnego życia. Wierzę, że Ina kiedyś dorwie się do bloga, potraktuje go jak reportaż w odcinkach. I ja mam nadzieję, że blog będzie wisiał latami, bym mogła zawsze sobie przypomnieć, jak to kiedyś było, gdy Ina była smakoszką herbaty, gdy czytała książki, zasnęła przy jedzeniu… Te chwile są tak ulotne, a na blogu, jak Lenin – wiecznie żywe 🙂

Dzięki Blogu są też telefony… dzięki nim można nagrywać niby zwykłe chwile, ale dla każdego rodzica to jak najpiękniejszy film. W naszym przypadku komedia romantyczna 🙂


Nawet sie trochę zblazowałam, przestałam tak bardzo doceniać te spontaniczne chwile zapisane w plikach w telefonie, przypadkowe zdjęcia, może nie najwyższej jakości. Ale te przecież są najlepsze, najprawdziwsze, domowe. I nawet bez jakości żylety, są bombowe. Najlepsze!