Jest piękne, a wręcz idealne. Zgrabne połączenie urody mamy i charakteru taty… albo na odwrót. Uśmiecha się, nie odzywa niepytane, kiwa głową, jakby wszystko rozumiało.Nie płacze, tylko daje znać, że coś nie gra. Śpi do oporu, a jak się obudzi – umie się sobą zająć. Na przykład patrzy w sufit. I myśli. Tak, idealne dziecko to myślące dziecko.
Wie, kiedy odpuścić. Nie wyje, nie drze się, nie robi się sine z rozpaczy, ani nie zapowietrza się. Jest łaskawe. Odmawia smoka i noszenia na rękach, bo gardzi wszelkimi używkami. Wyczuwa nastroje matki i daje jej wolne. 
Nie ulewa, bo nie lubi marnować jedzenia. Pieluszek też nie marnuje, więc można śmiało przewijać raz na dobę, w końcu producent pieluch obiecuje wiele godzin ultra dry.
Lubi swoje towarzystwo, lubi też, gdy wokół gromada ludzi. Nie wpływa to na jego idealne samopoczucie. 
Takie dziecko do przytulania i całowania, zawsze uśmiechnięte, zadowolone, najedzone…
a tymczasem…

Ma żądania, wydaje polecenia, stosuje petycje. Reakcja jest natychmiastowa – piękny, bezzębny uśmiech.
Jest zgrabnym połaczeniem urody taty i charakteru mamy..i raczej nie na odwrót 😉 Czasem płacze, czasem skwierczy, ale nigdy bez powodu. Umie się sobą zająć, ale lubi być też zabawiana. Utwór ,,Ona tańczy dla mnie” śpiewany na dwa głosy to jej ulubiony repertuar.
Nie odpuszcza tak łatwo, charakterek to ona ma! Natomiast łatwo ją udobruchać. 
Nie nadużywa noszenia na rękach, smoka lubi z wzajemnością. 
Brudzi ubranka, ulewa na matkę, ślini się jakby patrzyła na kubełek skrzydełek z kfc.
Jest do przytulania, całowania i do zjedzenia. Jej uśmiech wynagradza wszystko – każdy poranek, nawet ten o świcie, jest do zaakceptowania, bywa nawet przyjemny.
I to jest prawdziwie idealne dziecko. Ulepione w formie naszych wyobrażeń o niej. Wyszła nawet lepiej, niż się spodziewaliśmy!