Spanie z dzieckiem lub sen dziecka to temat rzeka. Zwierzałam się z tego TU i TU. Tak, jak mogę patrzeć godzinami (do dobra, max kwadrans) jak Ina śpi, bo wtedy jest jeszcze bardziej pyzata, tak mogę namiętnie o tym pisać. Ostatnio moim ulubionym powiedzeniem jest ,,papier przyjmie wszystko”. 🙂
Jej sen się zmienia. Zasypia bez namawiania, nie muszę stosować magicznych sztuczek, grozić szlabanem na telewizję czy przekupywać suwenirami. Wyczuwam jej senny nastrój, metodą prób i błędów docieramy się, jak w małżeństwie. Oczywiście czasem popełnię fo-pa, zaraz jednak przepraszam, kajam się i obiecuję poprawę. 


Najlepsze, gdy obserwuję, jak Ina śpi, są westchnięcia ulgi, jakby własnie skończyła nocną zmianę, jakby utyrała się po same pachy i ktoś jej podał szklankę zimnej coli. Bombowa jest i klawa!
Szczególnie teraz, gdy obie jesteśmy chore, jej spokojny sen jest najważniejszy.
Pyzula, czas na drzemkę!