Ta kombinacja mignęła mi kilka razy, ale oczywiście zignorowalam ją – deser bez czekolady, z samymi owocami – never! Jednak przeziębienie robi z człowiekiem różne harce, człowiek nie panuje nad sobą… i tak oto po raz pierwszy sama, z nieprzymuszonej woli, zrobiłam deser z owocami. Owoce pod kruszonką, taki banał, że hej. Ale jaki efekt!
Jak szaleć, to szaleć. Jabłka, śliwki, brzoskwinie, gruszki i dwie garście mrożonych owoców leśnych. W proporcji nie do powtórzenia, jak zawsze mam jedną radę – na oko! Kruszonka też najprostsza i też na oko, 3/4 kostki zimnego masła (siekanego), cukier puder ile macie ochotę, dwie łyżki cukru brązowego (dla szpanu, nie dla smaku) i mąki na oko, aż ciasto zacznie być sypkie. Składniki rozcieramy palcami, aż będą grudki.
Jeden minus tego deseru – wygląda jak psu z gardła, królowej angielskiej nim nie poczęstujecie. Ale to nieważne, bo i tak nie chce się tym ,,ciastem” dzielić z nikim. Można crumble zjeść z bitą śmietaną, lodami, albo, jak my, z serkiem mascarpone. Najlepiej na ciepło, od razu po wyjęciu z piekarnika,choć ja zjadłam też trochę na śniadanie, oczywiście bez żadnych wyrzutów sumeinia, bo owoce to mogą mi naskoczyć 🙂
Następnym razem może uda mi się zrobić taki deser z malinami, jeżynami i truskawkami? Macie lepszy pomysł? 😛