I dziś też nic. Jutro? No idea… 
W poniedziałek kroplówka ,,testowa”, czyli pewnie cały dzień leżakowania na oddziale. Może coś z tego będzie, a może nie.
Uprzedzono mnie, że mam wziąć rzeczy tylko dla siebie i tylko na chwilę. Czyli mimo wszystko porodu nie przewiduję się. Zatem zabieram to:

1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7

Nigdy nie przypuszczałam, że
końcówka ciąży to zgroza. że to zwyczajnie, fizycznie boli. Że naprawdę
jest ciężko i nie ma to nic wspólnego z ciążowym odpuszczaniem sobie
,,bo jestem w ciąży, więc masuj, dbaj, pomagaj, odkurzaj, baw mnie”.
Nic z tych rzeczy. Jest naprawdę ciężko nawet wstać z łóżka! Nigdy bym
nie przypuszczała,  a teraz wiem i wkurzam się, że nic nie wiem.  Znaczy
wiem, że czekamy, ale ile potrwa to czekanie – nie wiemy 🙂 Myślałam,
że 7 doba po terminie to będzie data święta, a tu się okazuje, że się
zobaczy. Może kroplówka coś wywoła, a może nie… No kurza twarz! Więc
cały dzień jestem na pełnym fochu. Źle się czuję, nie moge się ułożyć i
nawet chinolec-take-away nie poprawił mi humoru (hłe hłe hłe). Jak już
nawet żarcie nie pomaga – wzywajcie lekarza! Może być Małaszyński…

Nasze
Dziewuszysko jest uparte jak osioł! 21 stycznia to już era wodnika, z
tego co przeczytaliśmy, dziewczynki-wodniki to ziółka i cholery.  Mam
nadzieję, że pierwszym przekazem, który moja Córka mi zafunduje, będzie
,,sorry, I’m late”.

[PS. wizja ,,ziółka i cholery” podoba nam się bardzo hahhahah drogie Wodniczki ;***]

Mam bardzo dużo książek to przeczytania. Ostatnio nie mogę się skupić nad żadną. Zatem zabieram te, których nie wypuszczę, póki nie przeczytam. I to od razu dwie, bo czytam szybko. Nie wiem, czy będzie jak czytać – w końcu nie tylko pierszy poród, ale i pierwszy pobyt w szpitalu. Zabieram też mp3… i koszulo-tunikę nocną, getry i skarpetki. To wszystko 😉