Poducha Poofi była pierwszą rzeczą, którą kupiłam do wyprawki. Nie łóżeczko, nie pieluchy, ale właśnie Poofi 🙂 I oczywiście nie miałam zielonego pojęcia, że znajdzie się w niezbędniku matki karmiącej (bo skąd miałam wiedzieć), ale tak bardzo mi sie spodobała! A okazała się rewelacyjna, wożę ją ze sobą wszędzie!
bardzo miłe, zwłaszcza że dowiaduje się o tym przypadkiem i wiem, że
jest to ich osobisty wybór. Ciesze się, że znane osoby wybierają nasze
produkty, oznacza to, że poduszka zyskała uznanie i czasem nawet
zastanawiam się jak to wszystko się stało 🙂
intrygowały nas leżaczki… Patrząc jak nasza pociecha odpoczywa w
swoim leżaczku widzieliśmy, że nie jest to produkt stworzony z myślą o
dziecku, a raczej o wygodzie rodzica. W naszych głowach narodził się
wtedy pufy, która zapewni dziecku wygodny i bezpieczny wypoczynek. Stąd
nazwa Pufa= POOFI
na rynku poduszką do karmienia. Jak wspomniałam, początkowo profil
firmy zakładał sprzedaż innego produktu, ale im dalej zgłębialiśmy
tajniki produkcji, im więcej wiedzy zdobywaliśmy na temat samego
produktu a także rozwoju noworodka (byliśmy w stałym kontakcie z
rehabilitantem dziecięcym, neurologiem i ortopedą) tym nasze wymagania
wobec pufy stawały się coraz większe i na tamten moment zwyczajnie
niewykonalne. Pomysł firmy nieco przycichł, aby w niedługim czasie
narodzić się na nowo z nowym produktem. Przygotowania do wprowadzenia
marki na rynek trwały prawie rok.
tak naprawdę istniała już wcześniej i była wynikiem moich osobistych
perypetii laktacyjnych. Nie przyszło mi nawet do głowy, że moja
poduszka, (a właściwie poduszka mojego męża) mogłaby nieść pomoc innym
mamom. Pierwszą poduszkę, jak już wspomniałam uszył mój mąż.. Poduszka
była koślawa, uszyta z żółtego materiału i miała czerwony zamek wszyty
na lewą stronę 😀 Jest to okaz archiwalny i nie do podrobienia. Była
genialna!
I nie mówię tego po to żeby zachwalać Poofi, tylko dlatego żeby się pochwalić jaki miałam talent w domu.
Na samo wspomnienie tamtych dni ciesze się, że moja córka jest już duża i ciesze się, że dałyśmy radę 🙂
napotykamy na każdym kroku, ale to jest normalne i stanowi nieodłączny
element prowadzenia biznesu. Każde problemy są jednak dla mnie wyzwaniem
a ich pokonanie daje gigantyczną satysfakcje i nakręca do działania.
Najwięcej czasu spędzam nad projektowaniem i dopieszczaniem nowych
produktów. Ostatnie 6 miesięcy było wyjątkowo pracowite i mam nadzieje,
że klienci docenią efekty tych starań 🙂 Jeszcze tej wiosny planujemy
poszerzyć ofertę o 6 nowych pozycji.
zdarzyło się tak, że miałam dość. Ciężko jest być “fajną mamą” a
jednocześnie dopilnowywać produckcji i procesów, być zawsze wyspanym,
uśmiechniętym i tryskającym energią 🙂 Na początku pracowaliśy po 20
godzin dziennie (chyba hormony utrzymywały mnie przy życiu :)) Początki
były naprawdę pracowite, pojawiało się też dużo wątpliowści. Wiele osób w
nas wątpiło i patrzyli kiedy damy sobie spokój i wrócimy do normalnej
pracy 🙂
różnie. Początkowo oczywiście (i to nie będzie nic nowego) moja córka
dostarczała mi wielu pomysłów. Nie jestem na razie w stanie ich
zrealizować, ale spisałam je w poofi-notesie i mam nadzieje, że kiedyś
uda się je zrealizować
nie był produkt, który powstał po to żeby „być”, ta poduszka narodziła
się z naszej osobistej potrzeby – mojej i córki, nie było za tym
produktem żadnej wymyślnej strategii biznesowej. Szczerze mówiąc to nie
zakładałam sukcesu, liczyłam na niego skrycie i byłam ciekawa co nam z
tego wyjdzie.
robię szybki przegląd korespondencji i obowiązkowo wypijam dużą kawę a
dalej to już realizacja zamówień i wysyłka. W ostatnich dniach dość
intensywnie pracuje też nad nowymi projektami.
zazwyczaj rodzinnie. Często łączymy zabawę z obowiązkami domowymi- np
razem gotujemy obiad lub odkurzamy. Hania czuje się wtedy niezwykle
dorosła i ważna 🙂 Obiady zazwyczaj pochłaniamy przy Kubusiu Puchatku lub
innym bajkowym uszatku.. Od 17 dzień bardzo szybko zmierza w stronę
nocy i upływa w towarzystwie bezkonkurencyjnych klocków lego lub
bohaterów ulicy czereśniowej.
całus w słodkie, śpiące czółko i powrót do obowiązków. Na szczęscie nie
stanowi to dla mnie problemu.
mało. Zdecydowanie. Przydałoby się chociaz 4 (cztery) godziny więcej.
To takie optymistyczne minimum, które w całości wykorzytałabym na sen 😀
dobę. Do 16 bizneswoman (zabawne określenie), później tylko mama,
czasem następuje chwilowy mix tych ról 😉 wieczorem kąpiel i usypianie
córuchny – to jest moja ulubiona rola. Połowa nocy mija z laptopem na
kolanach i planowaniu lub nadrabianiu zaległości, druga połowa na
odpoczynku.
mojej poprzedniej pracy zawsze był ktoś kto stał mi nad głową i czegoś
oczekiwał. Teraz tylko informujemy się z mężem o tym co jeszcze trzeba
zrobić i co jest najpilniejsze. Poofi to już nie tylko moje dziecko.
Mój mąż od jakiegoś czasu także jest w pełni zaangażowany w rozwój
marki. Oboje zrezygnowałiśmy z dotychczasowej pracy. To mila odmiana
zarówno dla mnie jak i dla niego. Nasza córka tym sposobem ma oboje
rodziców w domu.
chyba stres, ale taki rodzaj stresu to lubię, taki który mobilizuje 🙂
nie ma mowy o powrocie do dawnego trybu pracy. A wolność tak naprawdę
odczuwam wtedy kiedy muszę gdzieś wyjść i nie tłumaczę się nikomu – po
prostu wychodzę. Często nawet nie zdaję sobie z tego sprawy.
tym, że to bezwzględu na okoliczności dziecko jest najważniejsze.
Zdarza się tak, że po prostu nie da się pracować bo są inne ważniejsze
rzeczy. Trudno, trzeba będzie nadrobić później…Jeśli mama jest
potrzebna – to po prostu jest i kropka. Przytulamy, słuchamy, kochamy.
Dajemy szczęście i oparcie. Gotujemy brukselke 😉
kolejności można pracować nad planowaniem i realizacją zamierzonych
celów. Strasznie podręcznikowo zabrzmiało, ale jest w tym dużo prawdy.
i systematyczna praca są kluczem do sukcesu. Niestety nie wystarczy
tylko chcieć, trzeba działać i mieć plan rozwoju. Zakładać sobie cele i
rozliczać się przed samym sobą z ich realizacji.
jeśli przed podjęciem decyzji o konkretnym biznesie znajdziecie osobę,
która skutecznie będzie Was do tego zniechęcać 🙂 wtedy szybko okaże się
jaką macie w sobie determinację i zaplecze pomysłów na ich obalenie.
Biznes często polega na kreatywnym podchodzeniu do wyzwań.