Tak, pojechałam do Krakowa, bo marzyłam o tym od dłuższego czasu. Tak, pojechałam do Krakowa, by spotkać sie w realu z Basią Szmydt. Tak, pojechałam do Krakowa, by móc wziąc udział w BAM-ie.

 


Napisze to po raz kolejny – blog to jak paszport polsatu, możesz wejść tam, gdzie nie-bloger nie może. Nagle otwierają się mozliwości, znajomości, organizowane są spotkania, warsztaty, a wziąć udział można i to bez biletu. Jest tego coraz więcej, kobiety się organizują z łatwością i dodatkowo potrafią zarazić pomysłami innych. Tak już mamy, tipsy w górę i do przodu! 

Edyta Zając {autorka bloga Life Skills Academy} i jednocześnie  organizatorka BAM-u uprzedziła, że warunkiem nadrzędnym, oprócz miło spędoznego czasu, jest networking, kontakty, poznanie się, inspiracja.
Ewa Woch-Dolewska z portalu rodzinnego Talento.pl próbowała ,,przestraszyć” mnie wyobrażeniami, co może się stać ze zdjęciami Iny w sieci. Nadal jestem zdania, że ja nie robię nic niestosownego, więc nie ja powinnam się bać. Zdrowy rozsądek to podstawa, i oczywiście włączony tryb myślenia. A potem, potem, potem… było dośc kreatywnie, za sprawą Michała Mącznika, mistrza praktycznej improwizacji. Zgadzam się z nim w 100% – trzeba czasem przyjąć i zgodzić się z zastaną rzeczywistością, by iść dalej. Tak własnie zrobię, od jutra! 🙂  
A właśnie, Organizer Blogującej Mamy jest z Fabryki Prezencika!
Famiga, czyli miejsce
naszego spotkania, znajduje się w starej kamienicy na krakowskim
Kazimierzu. 10 minut spacerkiem od miejsca, w którym nocowaliśmy.
Urzekły mnie wielkie okna, przestrzeń, stare kafelki na klatce
schodowej, witraże, nawet zaniedbane podwórko. W środku organizowane są
zajęcia dla dzieci, można się napić kawy, a także kupić przepiękne
książki dla dzieci (także i te, których na próżno szukać na przykład w
księgarniach internetowych). Raj.  
Jak było? Było naturalnie, bez spiny, swobodnie, śmiesznie, inspirująco. I krótko.  Choć nasze dzieciaki i tak długo wytrzymały, nie wytrzymałaby Famiga, gdybyśmy zostali jeszcze chwilę 🙂
Przed spotkaniem:

Spotkanie:

Po spotkaniu: buła i próbka tiramisu od przemiłej pani z najmilszego miejsca w Krakowie, czyli Cafe Młynek

Te lepsze zdjęcia są Cacynki 🙂