Nie napisze Wam, jak się ubrać na romantyczną kolację, wypad do Zakopanego, czy na Rajd Dakar. Nie napiszę, jak chodzić w szpilkach, jak w nich zgrabnie wejść do limuzyny i czy lepsze sa pończochy ze szwem, czy też bez. Zdecydowanie mogę natomiast polecić, co aktywna mama  wybrać na weekendowy wyjazd nad morze, pakując rodzinę w jedną mała, podręczną walizkę, a przy okazji nie umrzeć z zimna.

1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7

Oto Monika w wersji aktywna mama, czyli ,,mrozem mnie nie wezmą, chodzę po wodzie i chowam się w krzakach”.

  • Dres. Temat rzeka, pisałam o tym kiedyś w poście Matka Polka Dresiara. Ten wołał do mnie z wieszaka, niechcaco był przeceniony o dobre kilkadziesiąt pln, co ułatwiło mi wybór, a mojemu mężu pokazało, jaka jestem rozsądna i gospodarna. Ale nie w tym rzecz.  Jeśli mam gdzies jechać i nie jest to wystapienie na galowej paradzie – wybieram dres damski wyjściowy. Do tej pory pamiętam, jak mnie Mama namawiała, bym po szkole przebierała się w coś ,,wygodnie domowego”, gdy dla mnie szczytem domowego relaksu był gruby, granatowy jeans.
  • Przeprosiłam moje kalosze. Patrzyłam na
    nie nieco pogardliwie, w konću to nie Huntery, kosztowały 30zł i raczej
    śmiało można w nich iść na grzyby niż ,,dobrać do stylizacji” ;)))))
    ale to najlepiej wydane 30zł w moim życiu!
I prawie byłabym Perfekcyjną Aktywną Mamą, ubraną jak na poligon, gdyby nie to, że zachciało mi się połazić po plaży i niechcący w kalosza mi się ,,nalało”.

 

 

W weekend pojechaliśmy z Bebe&Company
do Jastrzębiej Góry. Przerobiliśmy w dwa dni i słońce, i mróz. Deszcz i
grad. A takiej wichury już dawno nie było. Mama byłaby ze mnie dumna –
nerki zakryte, czapka na głowie, dwa szaliki, nieprzemakalne buty.
Zestaw przetestowany, sprawdzony, zaakceptowany. Tekstualna approved!