Brakowało mi zawsze wiary w siebie, czasem gustu, czasem perspektyw. Ale nigdy nie brakowało mi czasu na refleksje. Lubię analizować rzeczy, dochodzić do sedna i czuć, że zdobyłam kolejny punkt na liście ,,jak dobrze poznać siebie w 50 lat”.

Aż boję się pomyśleć, co będę o 21 listopada 2017 roku sądzić za 20 lat. Choć nie, wcale się tego nie boję!

,,Moniko, co byś powiedziała 20-letniej sobie. Ja mam właśnie 20 lat i nie wiem, co mam zrobić ze swoim życiem, a Tobie się wszystko tak udaje…”

Moniko.

Wiem, że nie lubisz tego imienia, ale ,,Mania” trafi do Ciebie trochę później, cierpliwości. Ale nie tylko z tym, ze wszystkim. Nic się nie dzieje bez powodu, a na dobre trzeba zapracować, choć może Cię teraz przeraża ta perspektywa, ale uwierz mi, będzie ciekawie. Tylko zapnij pasy i słuchaj siebie. Jakkolwiek głupio to brzmi – zaufaj intuicji, jak się okazuje, ona nigdy się nie myli. Szkoda, że jeszcze tego nie wiesz, że nie należy wszystkich słuchać, a trzeba wręcz czasem nie słuchać z premedytacją. Za jakiś czas nauczysz się, że jedyny głos, któremu warto ufać, jest ten wewnętrzny. Ufaj instynktowi i pierwszemu wrażeniu.

Dasz radę. Choć uważasz, że jesteś do dupy, choć inni zawsze są od ciebie lepszi. Choć głównie oczekuje się od ciebie, że zawiedziesz i że do niczego w życiu nie dojdziesz – coś tam osiągniesz i gdzieś tam dojdziesz. I nawet trochę będziesz z siebie dumna. Inni też, ale wtedy już nie będziesz potrzebowała ich aprobaty.

Stop. Twoje życiowe wybory pokazują, jak bardzo siebie nie lubisz. Wybierasz źle, bo źle o sobie myślisz. Źle wyglądasz, źle się ubierasz. Średnio jest, prawda? Porozmawiaj ze sobą i rozłóż na czynniki pierwsze wszystkie sytuacje, w których było Ci ciężko. Czasem dobrze jest przeczekać lub nawet się cofnąć, ale tylko po to, by wziąć rozbieg. No i wcale nie jesteś gruba!

Muszę to napisać, jestem z Ciebie cholernie dumna, bo choć nogi ci się trzęsą, to dajesz radę. Krok po kroku składasz tę swoją życiową drabinę i się wspinasz. Choć nie jest łatwo, gdy jedyną osobą, która Ci kibicuje, jesteś ty sama.

Rób przyjaciół, nie pieniądze. Kasa zawsze jest, zawsze można ją jakoś skombinować, zresztą całkiem dobra jesteś w te klocki. A z przyjaciółmi życie jest łatwiejsze, przyjemniejsze, bardziej kolorowe, bardziej beztroskie. Dobrze ich mieć, niekoniecznie chodzi o ilość, ale o jakość.

Nie denerwuj się. Za 10 lat to, co sprawia, że trudno ci złapać oddech, będzie doskonałą anegdotą. Ty tu umierasz, a tam ktoś kiedyś będzie przy tym piwko pił i zaśmiewał się razem z Tobą wspominając stare dobre i całkiem zabawne czasy. Gdy wszystko brało się tak śmiertelnie poważnie. Także totalnie nie przejmuj się jakąkolwiek porażką, która według ciebie kreśla Cię z branży czy z życia – to jest bez znaczenia.

Żyj z przyjemnością. Nie rób nic na siłę. Nie rób czegoś, bo inni robią, albo rodzice ci każą. To Ty za kilka lat będziesz musiała zmierzyć się ze swoim ,,dwudziestoletnim” wyborem, lepiej więc, by był on Twój, a nie czyjś.

Z perspektywy czasu w życiu najważniejszą jest jedna osoba. Ty. Jeszcze nie masz dzieci, więc nie musisz przy tym punkcie myśleć, że nie, bo przecież córka… Ale teraz, jak masz te 20-kilka-lat, postaw na siebie. Nie ciągnij innych za uszy, nie pomagaj aż tak bardzo, nie staraj się ponad siły, nie chcij bardziej niż trzeba. Zbierz w sobie tę całą enegię i zawalcz, dla siebie się staraj. Inni będą i tak Cię lubić, nie musisz wciąż i wciąż udowadniać, że jesteś potrzebna, ważna i dobra.

Zmiany są dobre. Coś w tym jest, że jedno musi odejść, by przyszło kolejne – czy praca, czy facet, czy egzamin, czy szansa. Więc wytrzyj gile z twarzy, umyj zęby i jedź do tego Wrocławia szukać swojej drogi. Takich momentów będzie jeszcze wiele, pamiętaj, by samodzielnie podejmować decyzję, patrzeć w oczy i nie bać się chcieć czegoś innego niż wszyscy.

Umiesz sama. Wszystko umiesz zrobić sama. Tylko nie komplikuj, życie wbrew pozorom jest proste. Musisz tylko robić to, co czujesz. I nic ponadto.

 

Zdjęcie: Jasińska