Czytaj hasła motywacyjne (najlepiej jeszcze sobie wytatuuj na nadgarstku, żeby codziennie pamiętać, że ,,sky is the limit” czy inne ,,nie byłabym sobą, gdy byłabym inna”), czytaj książki o motywacji, kup sobie fajny notes… Natknęłam się ostatnio na taki wpis. I pomyślałam, że takiej bzdury to dawno nie czytałam.

Jeśli to by pomagało, Pinteresta żarłabym na śniadanie. Ale to jest jedna wielka bzdura. Pisałam Wam, że hasła motywacyjne nie działają! Żadna książka nie pomoże, żaden plakat nad biurkiem, żaden fikuśny długopis, żadna aplikacja w telefonie, choćby wysyłała milion powiadomień, nic nie da, jeśli mózg nie jest przełączony na tryb ,,chcę i działam!”.

To jak z budzeniem się rano. Jesli motywacja zależna by była tylko od dźwięku płynącego z telefonu, miałaby gwarantowane drzemki, jeśli wcześniej nie byłaby wyłączona jednym ruchem palca wskazującego.

Osiągnięcie sukcesu – czy w sporcie, czy w biznesie, czy w życiu – to harówka. To, co działa, to cel. Oraz wizja życia, gdy ten cel zostanie osiągnięty. Jeśli to jest coś, na czym nam naprawdę zależy i jeszcze wykażemy się konsekwencją – to będzie to. Ale żadne zdanie z książki, żaden kubek z napisem, ani tym bardziej zdjęcie z instagrama celebrytki nie będą od tego mocniejsze.

Bardzo rzadko coś spada z nieba. Mnie kiedyś na środku Starego Miasta w Gdańsku obsrała mewa i to tak od góry do dołu. I takie właśnie atrakcje, moi Państwo, można mieć w życiu za darmo. Statystycznie częściej z nieba spadnie ptasia kupa niż manna. Pozbycie się tych złudzeń pomaga osiągnąć sukces. Po prostu przestaje się czekać na okazję, cytat, który trafi do serca strzałą motywacji, czy kogoś, kto poprowadzi za rączkę i powie: teraz twoja kolej, no dalej, możesz.

Żeby nie było, ja też lubię proste rozwiązania. Nie lubię się męczyć, szczególnie, gdy efekty będą widoczne dopiero po jakimś czasie. Najbardziej motywuje mnie jednak to, że nie chcę zmarnować czasu i starań, które do tej pory w coś włożyłam. Jeśli uważam, że coś jest warte mojej pracy – wchodzę w to. Ale dlatego, że ja tego tak naprawdę chcę, a nie dlatego, że wypiłam kawę w kubku z napisem ,,Bez pracy nie ma kołaczy”.

Teraz każdy musi chcieć. Teraz, zaraz, natychmiast. Sukces trzeba osiągnąć w podstawówce najlepiej. Trzeba wiedzieć, co się chce od życia. Trzeba mieć jasny cel i mocny kręgosłup, by dźwignąc to wszystko. A wcale nie trzeba. Można, ale nie trzeba. Poza tym to jest naprawdę sztuką wiedzieć, czego się chce i znaleźć w miarę bezpieczną drogę, by to osiągnąć. Tu trzeba zapieprzać, czuć cel w sercu, dużo poświęcić, zarwać noce, inwestować pieniądze, mieć szczęście i liczyć się ze stratami. Za duże ryzyko… szczególnie, gdy o naszych życiowych decyzjach ma decydować wybór cytatu na kubku. A co, jeśli wybrałam zły?

Co pomoże Ci osiągnąć sukces?

  1. Świadomość. Siebie, swoich potrzeb, marzeń, planów na przyszłość. Świadomość swoich mocnych stron, ale też tych słabych, nad którymi trzeba popracować. Świadomość wyboru oraz upływającego czasu.
  2. Myśl, co można stracić, gdy się zrezygnuje. Czy naprawdę chcesz zmarnować tyle pracy, energi, wysiłku no i czasu, który można było przeznaczyć na coś innego?

 

Jak w tym wszystkim ma pomóc aplikacja w telefonie? Nie wiem.