Nowości mam w domu. Dziś do domu pojechała moja nowa energia, energia w postaci Basi i Tomka. Została nowa/stara komoda, którą Basia przywiozła mi z Warszawy i kwiaty od Tomka. Piszę ten wpis słuchając Chilli Zet Soul i jedząc pączka łyżką, bo nie chce mi się myć rąk z lukru. Lenistwo na 100%. Nowy stan w moim życiu.

Jakiś czas nie było tu nowości, więc dziś będzie dużo.

Wira z Powstania. George Szlachetko, Danuta Szlachetko

Wira z Powstania. Książka, którą czytam uważnie, powoli, trochę ostrożnie. Tak trochę zbieram książki o wojnie, o Powstaniu Warszawskim, obozach koncentracyjnych. Bo historie z nich zapisane, choć trudniejsze niż trudne, to jednak mówią o losach osób, które przeżyły, dały radę, wytrwały. Poruszają mnie.
Czytam dalej…

I am Coco, Hydrate Shampoo. Nawilżający szampon do włosów z wodą kokosową.

Do tej pory mam w pamięci Tomka, który wrócił kiedyś ze sklepu i powiedział do Basi:  kokonata ci kupiłem. 🙂 I te wszystkie ,,kokonaty” mi się z Baśką kojarzą. Szampon I Am Coco spadł mi z nieba, bo prócz tego, że pachnie jak lekki powiew egzotyczny, to jeszcze jakiś taki lekki jest, łatwy w kontakcie, przyjemny w obejściu. Włosy się po nim łatwo rozczesują, jeśli to Wam pomoże. 😛

Naczynia z pchlego targu

Tydzień temu byłam u Basi. Naszą świecką tradycją jest wizyta w Sochaczewie, bo tam właśnie jest miejsce, gdzie można kupić wiele starych, ale fajnych rzeczy. Stąd talerz i kubeczek (w którym Basi serwowałam kawę przez dwa dni <3 ). A widelce dostałam od Basi w prezencie. Moja kolekcja używanych, starych, pięknych talerzy się powiększa ku mojej radości oczywiście. Owsianka na takich smakuje jak BigMac. No, trochę przesadziłam, ale byłam blisko.

A i tak najbardziej się cieszę z tych kilku dni, w których robiłam rzeczy dla mnie nieoczekiwane. Niezaplanowane. Poszłam za radą Tomka i Basi, którzy wręcz kazali mi przestać wszystko planować. Na chwilę przestałam. Nie umarłam. Żyję i to całkiem przyjemnie.